sobota, 20 grudnia 2014

układanie...


przekładam z ręki do dłoni braki odpowiedzi i wciąż nowe pytania.
sklejam srebrną taśmą przedwojenny stołek cioci marysi.  
taśma wytrzyma może z miesiąc, dłonie nie bardzo.
chyba ponaciągam palce na pół metra, wydłużę paznokcie i zakręcę je w pokorny koszyk. 
pozwolę ci w nim poukładać i uporządkować co tylko.
może ułożysz w nim pomarańcze, kryształy i garść żył, które wzmocnią konstrukcję moich. 
albo połóż w nim co chcesz - rybę, ogień może...

środa, 10 września 2014

czekanie







































czekam aż zielony wiatr przewieje mi głowę, nerki, palce i myśli.
aż staną się na nowo przejrzyste.
czekam - chodzę, czytam, płaczę i piję czerwone wino.
czekam w czerwonej sukience ale nie przeczekuję.
jest coś istotnego w czekaniu, bo czekając można złapać 'mgnienie'.
mgnienie-olśnienie by nagle ruchem prostym otworzyć okno.
wpuścić zielony wiatr ot tak, po prostu.

"W utrapieniu moim wołałem do Pana, a On mi odpowiedział. 
Z głębokości Szeolu wzywałem pomocy, a Ty usłyszałeś mój głos. 
Wody objęły mnie zewsząd, aż po gardło, ocean mnie otoczył, sitowie okoliło mi głowę. 
Do posad gór zstąpiłem, zawory ziemi zostały poza mną na zawsze. 
Ale Ty wyprowadziłeś życie moje z przepaści, Panie, mój Boże!" 
(księga Jonasza)






piątek, 8 sierpnia 2014

pamięć

































Woda pamięta kształt łodzi na jeziorze.
Krew pamięta kształty słów wypowiedzianych bez zastanowienia.
Ciało pamięta temperaturę drugiego ciała.
A ja zapominam czasem o Wieczności i Kosmosie.
Dlaczego?

myśli




Strach - raz, dwa, trzy – zamykam oczy i widzę pijanego człowieka z małym dzieckiem. Przechodzą przez ulicę po czerwono- niebieskich pasach, czarny samochód sunie po ścianie. Żółte słońce oślepia sytuację i nagle – jest już tylko plaża, morze i niebieski sufit. Dziecko buduje zamki z piasku i muszelek, w czerwonej  sukience. 
Skóra nie ma żadnych śladów zadrapań czy pęknięć. Ani strachu pod powiekami. Ktoś powiedział: NIE BÓJ SIĘ. Uwierzyłam z całej siły!

obejście

GRANICA LASU ma swoje ujmujące piękno, choć gdzieniegdzie wkrada się śmierć. Czułam ją dość mocno. 
Kiedyś przyjaźniłam się z tym duchem – od pierwszych oddechów pod wodą.
Ponoć miałam się nie urodzić... Podchodziłam bardzo blisko tam, gdzie zaczynały się gęste drzewa i nieoswojone zwierzęta. Jaszczurki grzebały niecierpliwie łapkami w ziemi, a lisy podgryzały pięty. 
TERAZ uśmiecham się do tych wspomnień jak do młodszej siostry.
Szukam prześwietlonych kadrów i dni gęstych od ŻYCIA.
Teraz maluję słowa – przygotowuję ziemię i SADZĘ. Buduję dom. 
KREW jest pulsarem dnia – żadna kropelka nie wsiąka w ziemię – do obejścia prowadzą przetkane żyły. 

jeśli...


Jeśli chcesz się ze mną przyjaźnić, jeśli chcesz, żebym do Ciebie przychodziła z przepołowioną mandarynką – musisz słuchać czasem innej melodii. Nie tej, co zbiera książki na półce, tej co kolekcjonuje zestawy w szafkach i mocne uderzenia basów.
Tam w środku – cicho gra muzyka dla naiwnych. Dla każdego słowa podaje inny dźwięk. Czasem bez celu. Ot tak, dla zapachu …
Bo inaczej będziesz tylko moim sąsiadem z urządzonym tak samo mieszkaniem.
To samo łóżko, te same drzwi, to samo mydło w łazience.
Odgrodzony papierową ścianą, co nie przepuszcza dźwięków ani myśli, tylko obrazy widziane w odwrotnym lustrze…
Więc jeśli chcesz się ze mną przyjaźnić , posłuchaj czasem, tego co gra pomiędzy żebrami a niebem. 
I nie krzycz na mnie nigdy. Bo wtedy wszystko pakuję w pudła...

ezechiel. zapach.


„I spojrzałem, a oto gwałtowny wiatr powiał z północy i pojawił się wielki obłok.
Płomienny blask i ogień dookoła niego, a z jego środka spośród 
ognia lśniło coś jakby błysk polerowanego kruszcu”      
                                                                                                            ( Ezechiel 1;4)


Oddycham. Wstaję, lewą rękę przykładam pod głowę, bo prawa drętwieje ostatnio.
Jeśli dobrze się wsłucham, to czuję przepływ krwi.
TERAZ zaczęło być WAŻNE. Zapach czerwonej farby, zapach krwi, zapach skóry.
Zapach człowieka. Zapach boski.
Nadia zapytała kiedyś czy CZUJESZ TEN ZAPACH? Nie czułam. 
Zapomniałam.
Teraz chcę sobie PRZYPOMNIEĆ! Ten powiew gwałtownego wiatru jak pachnie?
Popiołem? Morzem? Ziemią? Słońcem? Spalonym chlebem? Dojrzałym winem?
Chciałabym POCZUĆ. A potem schować pod skórę i zaszyć w sobie, by pozostał na tysiąc lat! 
Chodzić z tym zapachem i uśmiechać się na samą myśl, że GO MAM.
Jak błyszczący,  polerowny kruszec w szkatułce.


piątek, 16 maja 2014

przepływ krwi - oczyszczanie...







































Czasem myślę, że płynie we mnie ta czerwień już od stu dziewięciu lat. 
A jak ją trochę zapominam, to w nocy wylewa się spod paznokcia najmniejszego palca. 
Rano znajduję małe, czerwone kropelki na szarym prześcieradle w nogach.
Wycięłam już tyle dziur w tym materiale…
Przedwczoraj powyrzucałam stare broszki. Ładne kształty, śliczne zapinki!
Traciłam tyle siły na codzienne ich zapinanie w tych samych miejscach, do tych samych 
swetrów, bluzek i włosów!
W dzisiaj weszłam wolna jak świt, z czystym kolorem krwioobiegu.
Mocnym krokiem i mocnym uściskiem dłoni.
Krzyczałam na rzeką aż echo niosło!
Poruszam się teraz lekko, a wokoło mnóstwo żywych oczu wpatrzonych w każde następne 
moje słowo…
Postaw straż na moich ustach, by kolor nie wyciekł ze mnie nigdy!